czwartek, 13 grudnia 2012

Pune dawna stolica Marathow.


Z Nasik przejezdzamy busem w niedziele (9.12). do Pune. ok. 3 mln mieszkancow.

http://pl.m.wikipedia.org/wiki/Pune

Zostalismy namowieni, przez spotkanego w Nasik mlodego
Hidusa Ashisha, do zrobienia krotkiej przerwy w Pune, w drodze do Goa.

Miasto robi dobre wrazenie. Odwiedzamy swiatynie hinduistyczne,
dzinijskie, zamek Parwati, ogrod japonski,  ale przede wszystkim
spotykamy znajomych, kuzynow i rodzine Ashisha.
Pune jest kulinarna Mekka stanu Maharashtra.
Zajadamy sie pysznymi Masala Dosa, Papadami, Tandoori
czy Roti, Naan'i i Chappati. 

Gosie dopada niedyspozycja zoladkowa,
musi uwazac na jedzenie, ale szybko daje sobie
z tym rade.

Na pozegnanie Pune, jedziemy na uroczysty obiad do domu
rodzinnego Ashisha. Spotykamy jego rodzine: rodzicow, ciocie,
siostre, szwagra oraz gosci z Izraela - Zydow z Mombaju,
ktorzy w 1974 roku wraz z corka wyemigrowali do Ziemi
Obiecanej. Przez ponad 1800 lat ich przodkowie mieszkali
w  Indiach, zachowali swoja religie, zwyczaje, ale rowniez
wiele przejeli od Hindusow.
Na poczatku lat 70-tych XX w. Izrael "przypomnial" sobie o nich i zaprosil
do osiedlenia sie na stale  kolo Tel Avivu.
Poznani Izraelici wyjechali z Mombaju, wraz z corka, jako jedni z ostatnich.

W Izraelu urodzily im 2. corka i syn. Cala trojka zalozyla juz
rodziny.  Ich izraelskie zycie toczy sie, jednakze, dalej indyjskim rytmem.
Kuchnia, sklepy, znajomi, podroze, sluby i wesela.  Indian only.
Kazdego roku spedzaja 3 miesiace w Indiach. Do rodzinnego
Mombaju jezdza rzadko. Dom , w ktorym mieszkali jest w obcych
rekach, zaniedbany i smutny.

Rodzina Ashisha to bramini. Najwyzsza kasta. Radza sobie dobrze.
Maja swoj duzy dom, w ladnej czesci Pune. Dziadek byl sedzia, ojciec
pracowal w banku. Ma 63 lata, od 3 lat jest na emeryturze. Lubi podrozowac.
Jest ciekawy swiata i ludzi.
Mama byla zawsze pania domu. Nie mowi po angielsku, unika troche kontaktu,
usmiecha sie do nas zyczliwie,  w koncu przy stole w Indiach rzadzi facet.
Przy obiedzie 2 sluzace pomagaly w obsludze.
Siostra Ashisha  pracuje w SAP, niemieckiej firmie komputerowej,
szwagier w amerykanskim banku Mellon Inc., pozostale rodzenstwo
i kuzyni to najczesciej lekarze i specjalisci IT. Ogromna wage przywiazuja
do wyksztalcenia.

Zaraz po obiedzie 12.12.2012 r. jedziemy na dworzec w Pune, czekamy ok. godz.
na pociag, troche zamieszania i ruszamy w droge na GOA.

Kupilem bilety na dworcu glownym zaledwie dwa dni wczesniej.
W Indiach przy kasach ustawiaja sie tasiemcowe kolejki.
Na szescie dla foreigners sa osobne kasy, a kasach pracuja
sympatyczne Hiduski. Pani usmiechnaela sie na poczatek,
kiedy zapytalem o bilety na Goa. Powiedziala, ze es full, ale
mam szczescie, gdyz ma 2 ostanie bilety w 3A. Wagon klimatyzowany,
kuszetka, po trzy legowiska z kazdej  strony.
Zamiast drzwi, zaslona. Poza tym tak jak u nas w nocnych pociagach.

W pociagu do Goa spotykamy, w naszym przedziale, grupe mlodych lekarzy
ajurwedyjskich. Skonczyli 5,5 roczne studia, ale czeka ich jeszcze kolejny
etap ksztalcenia. Dodatkowe 3 lata. Potem beda juz mogli samodzielnie
wykonywac zawod lekarza ajurwedy, niektorzy nawet chirurga.

http://ajurweda.pl/ lub

http://pl.m.wikipedia.org/wiki/Ajurweda

Malo opowiadaja o sobie, chociaz chetnie udzielali nam roznych informacji.
Obiecuja tez, pomoc nam w znalezieniu miejsca na nasza indyjska,
ajurwedyjska przygode.

2 komentarze:

  1. Ależ mamo do twarzy Ci w tym stroju:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Spoko! :) Mam nadzieję, że robisz dobrze, Poitr! Przekazać najlepsze życzenia Gosie!

    (Nice! :) I hope you are doing well, Poitr! Convey best wishes to Gosie!)

    OdpowiedzUsuń