piątek, 8 lutego 2013

MADURAI świątynie i pożegnanie z Indiami 28-30.01.2013

Do Madurai trafiamy trochę siłą rozpędu i mając nadzieje na dalszą podróż na Sri Lankę. Na miejscu, już w Madurai, położonym na połudnowo-wschodnim krańcu Indii, okazuje się, że przeprawa promowa na Cejlon jest niemożliwa. Napięte relacje między Indiami i Sri Lanką spowodowały zawieszenie wszelkich lądowo-promowych połączeń. Nie pozostaje nam nic innego, jak polecieć do Colombo bezpośrednim samolotem z Madurai, a dodatkowo czas przeznaczyć na zwiedzanie miasta świątyń. Madurai jest dużym miastem stanu Tamil Nadu. Ponad 1,5 mln mieszkańców uwija się jak w ukropie, by zarobić na codzinny byt i związać koniec z końcem. Pobyt tutaj jest powotem do zatłoczonych, tętniących życiem, ale biednieszych i brudnych miast stanów Maharashtra (Aurangabad, Nasik), czy Karnataki (Madikieri, Mangalore). Po pobycie na plantacji kawy, w  Mysore, w Kerali na ajurwedzie w górach i Parku Narodowych Wayanad oraz na farmie koło Kochin, czujemy się tutaj trochę tak jak w pierwszych dwóch tygodniach naszej podróży. Wiele rzeczy nas zaskakuje, dziwi, irytuje, a czasami nawet przeraża. Jedno pozostaje bez zmian-wielka indyjska religijność. Tutaj w Madurai obecna o każdej porze dnia, na każdym kroku. W świątyniach, na ulicach i bazarach, sklepach i oczywiście  w domach. Poranną pooję słuchać w całym mieście, a tysiące wiernych z Madurai i pielgrzymów z całych Indii zmierzają do świątyń, a najwięcej z nich do Sri Meenakshi temple - ogromnego kompleksu z wieloma świątyniami i wysokimi na 45 do 50 m dwunastoma wieżami. My idziemy tam wieczorem, kiedy łatwiej jest wczuć się w nastrój modlitwy i zadumy, a jednocześnie bez zwracania na siebie zbyt wiele uwagi, podpatrzeć modlącyh się Hindusów. Niestety główne świątynie są zamknięte dla Nie-Hindusów i musimy się zadowolić jedynie opowieściami i opisami.
Indiom mowimy good bye, ale rowniez do widzenia (zobacznia). Nasza wędrówka po tym niezwyklym kraju/kontynencie powoli dobiega końca.
Ostatniego dnia wieczorem jemy kolację w jednej z najlepszych restauracji w mieście Supreme mieszczącej się na dachu na tarasie 7 pietrowego hotelu.








Zjadamy pyszne kuleczki wegetariańske Hyderabadi Vegetable Balls i Paneer Mushroom Masala. Smakowite, aczkolwiek bardzo hot, pikantne. Pijemy pierwszy alkohol od ponad 2 tyg.  zamawiając "one beer and 2 glases please"......
W południe 30.stycznia wylatujemy do Colombo stolicy Sri Lanki i naprawdę cieszymy sie na nowe spotkania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz